sobota, 23 maja 2015

kolejny Camilleri - Wiek wątpliwości

Andrea Camilleri: "Wiek wątpliwości" 













Jak zwykle przed Targami pojawiają się nowe pozycje Camilleriego. Tym razem nie doczekawszy Stadionowej imprezy nabyłam przez stronę empiku. Ledwo odebrałam, bo teraz trzeba zapamiętać kod z mejla. A w starej komórce nie używam Internetu. Jakoś wydali.

Nigdy nie zawiodłam się na kryminałach tego Mistrza kreującego postać Montalbana. Inne jego dzieła bywają trudne -- wojna, nierząd, masakra.

Przepyszne delicje: ośmiorniczki, barweny, kałamarnice, spacery do latarni morskiej, domek na plaży, specjały pani Adeli i Nico [Nika?]. Na tle romansu jakieś zwłoki i cała banda głupców, którzy nie chcą wiedzieć, co jest grane.

Kryminały pana C. są lekkie, zwiewne i przyjemne, a w komisarzu kocha się chyba każda czytelniczka. Choć żadna nie wyszłaby za niego za mąż. Współczesna tematyka: mafia, diamenty, forsa, uchodźcy trafiający na Lampedusę, miłość, zazdrość i nienawiść [te 3 nieco mniej współczesne] czynią z autora maestra z długopisem w ręku zamiast batuty.

Palce lizać [tylko nie przewracaniu kartek!]!


Polecam jak najgoręcej *****


niedziela, 17 maja 2015

Chineasy - Shao Lan

"Chineasy" - Shao Lan


Dwa podejścia. Oba zakończone błogim zaśnięciem.
Pomysł pani Shao Lan stary jak świat. Wiadomo, że pierwszych znaków ludzie uczą się metodą obrazkową, inaczej nie idzie skumać tych robali.
Mój zarzut jest taki sam jak do kursów "szybkiego czytania". Kto, do diabła, kojarzy czwórkę z krzesełkiem? Rysunki dominują nad znakami. 'Człowiek' i 'duży'  są nierozróżnialne dla mojego mózgu. Rozbudowana komiksyzacja gubią po drodze istotę znaku. 'Panią' kojarzę jako dziwną japonkę bez oczu, samego znaku w ogóle nie zauważyłam.
Od dziecka odróżniam kolory liter i cyfr, kształty kojarzą mi się wewnętrznie z różnymi przedmiotami, często w warstwie pozawerbalnej. Dopasowywanie znaków do obrazków z umysłu pani Shao Lan odczuwam jako zamach na moją osobowość.

Jedyny plus to taki, że znów zainteresowały mnie japońskie/chińskie znaki [chodzi mi o te podstawowe, wspólne dla obu języków]. Miło też, że są wzbogacone wymową z zaznaczeniem tonów.

Polecam tym, którzy mają kłopoty ze snem... **---



środa, 6 maja 2015

Modiano - Przejechał cyrk

Patrick Modiano: "Przejechał cyrk"





Hmmm... Czytam i nie mogę odłożyć. Ale muszę. Odkładam. Znajduję po kilku dniach i nie wiem, czy czytałam ani w którym miejscu. Początki tej niemieckiej choroby czy aż tak zieje nudą...?

Niby nie zieje, klimat senno-mglisty. Postaci naszkicowane z rozmachem, choć nieostro. Nie wiem, czemu służył pies? Nie wiem, czy przeżył.

Czy autorowi chodziło o to, że wykonywany zawód wpisuje się w DNA potomków? Czy córka przejmuje nieokrzesane życie po Tatusiu?

Klimat niezwykle podobny do poprzedniej powieści. Postaci mogłyby się wpleść w jeden wątek. Topografia Paryża w tle dla koneserów tej stolicy.

Trzeciego Modiana z biblioteki nie wzięłam.

Polecam****_

piątek, 1 maja 2015

Modiano - Zagubiona dzielnica

Patrick Modiano: "Zagubiona dzielnica"


Hmmm.... Niełatwo ocenić. Wypożyczyłam z biblioteki dwie. Przeczytałam jedną i choć okładki różnią się kolorem, na wczasy zabrałam tę przeczytaną... Nie wiem, czy to o czymś świadczy.

Poza tym nie wytrzymałam tego rozwlekłego napięcia [ale ja jestem choleryczką] i zrobiłam coś, na co nigdy sobie nie pozwalam - przeskoczyłam na zakończenie.

Klimat urzeka. Zwolnione tempo, zawiłe uliczki, rozmazane postaci, które nie zawsze mają cel zaistnienia w powieści, gwar francuskich rozmów, kawa, bezczelni kelnerzy i recepcjoniści, traktujący nie-Francuzów z góry, artystyczne środowisko, osnute dymem nie tylko papierosów, dziwna miłość, a raczej mezalians, pogmatwane, niewyjaśnione losy, przymglone od rzeki miasto, rozmyte światła, nawet hałas aut słyszalny jakby przez szybę... Na tym tle losy bohatera, poddającego się wizjom przeszłości tworzą halucynogenny klimat. Trochę jak muzyka klubowa - bez dymka nie poczujesz atmosfery...

Nie jestem rozczarowana, przez chwilę znalazłam się w innym, nie całkiem zrozumiałym świecie. Ale chyba autorowi nie chodziło o wyjaśnienie zawiłej przeszłości, lecz o stworzenie scenografii trochę z "Alicji..." Burtona, a trochę z czarnych kryminałów. Całość mocno osadzona w topografii Paryża, do którego koniecznie trzeba pojechać.

Polecam ****_

Jetlag Wiśniewskiego

Michał R. Wiśniewski: "Jetlag"


Nareszcie coś smacznego! Gdy czytam dobry tekst, czuję na języku delikatny smak, ulotny, a zarazem pyszniejszy od wszystkich tiramisu świata. Nie słodycz i nie glutaminian sodu, ale coś tysiąc razy bardziej wyrafinowanego. Dla koneserów.

I ta powieść też chyba raczej jest dla koneserów. Nie każdy odnajdzie się w towarzystwie wiewiórek pijących przez słomkę lub tajemniczych osobników wciśniętych w skinsuit Brada Pitta. Jednak język, prosty, a czasem dosadny, dodaje smaczku niecodzienności. Użycie drugiej osoby l.poj. sprawia, że czujesz się jednym z bohaterów, wplątanym w akcję z dead dropami w tle. Choć nie lubisz sztucznych futer, zżera cię ciekawość, o co chodzi furrysom.

Nieco rozczarowuje zakończenie, gdy właściwie wszystko wraca do status quo. Zadzierzgnięte w trakcie powieści przyjaźnie nie rozwijają się i zostajesz z niczym. Trochę łatwiej wrócić do rzeczywistości po takim porzuceniu.

Pustka pokolenia 30-latków w polskiej rzeczywistości przesianej przez życie wirtualne daje wrażenie obcowania z awatarami, choć wciąż sympatycznymi i niegłupimi. Niemoc, nicość, vanitas szuka resztek vitae w grach realno-niewymiarowych. Całość zadaje pytanie "czemu ludziom jest coraz gorzej", nawet [a zwłaszcza?] gdy wiedzie im się lepiej.

Gorąco polecam *****