niedziela, 2 kwietnia 2017

sprzedawca broni hugh laurie

Hugh Laurie: "Sprzedawca broni"



no to kłopot. nie przeczytałam ciurkiem, aczkolwiek byłam niemal zachwycona. i nie chodziło o to, by ją chłonąć po kawałku. nie chodziło też o to, że czytałam ją tylko w wannie, więc nie codziennie. na pewien czas nawet o niej zapomniałam, a na samym początku odłożyłam ją świadomie.
porównują ją do Monty Pythona. ja czuję wnuka Marlowe'a. taki sam stoicki spokój i podobna fascynacja kobietami.
kłopocik w tym, że przytłoczyła mnie ta autoironia i brak emocji bohatera. intryga jak intryga, ciekawe lokacje. czyta się lekko i miło. uwielbiam dystans narratora do postaci - tu główny bohater i narrator w jednym był zdystansowany na maxa.

Polecam ****+

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz