poniedziałek, 25 grudnia 2017

Jastrun - Rzeka podziemna

Tomasz Jastrun: "Rzeka podziemna"



Uczciwie brana. Z empiku. Bez przecen.
Cały czas czekałam na obrót losu [podobnie jak we własnym życiu]. Dopiero info na okładce [przeczytane w 2/3 książki] uzmysłowiło mi nieodwracalność zdarzeń, nieuchronność tego, co musi nastąpić.
Jastrun.
Mimowolnie szukałam ojcowskiej poezji [zawsze patrzymy na herosów przez pryzmat znanych rodziców, cóż], znalazłam poezję XXI wieku. Poezję zagubienia, rozwarstwienia, niespełnienia. Poezję kolejnego fin de sicle'u, który jakoś nie prowokuje postmodernizmów, dadaizmów czy kubizmów [poza warstwą performensów], lecz prozę pogodzenia z się przegraną. Proces rozpadu ego, w którym nawet id nie wystarcza, by przeżyć. Rozpękane życia jak rozbite szkła niczym w lustrze odbijają popierdoloną rzeczywistość, w której przyszło nam żyć, a w której żyć nie umiemy i nie zawsze chcemy. Jednak nie ma już powrotu [mimo, że ma być jak było]. Siedzimy w rakiecie o nazwie technologia, postęp, cywilizacja i lecimy w prze... nie, w przestrzeń, w przepaść. Za ten lot, one-way, przychodzi nam płacić najwyższą cenę - zdrowie. Psychiczne.  

Polecam *****

wtorek, 5 grudnia 2017

Kobieta, która...

Nie pamiętam kto: "Kobieta, która ukradła moje życie"



Tytuł pamiętam, bo zrobiłam sobie zdjęcie i pasowała mi błękitna okładka...
Książka w książce. Ta wewnątrz wciągnęła mnie do szpiku kości. Nie oderwałam się do trzeciej nad ranem, słusznie omijając wątek teraźniejszy.
Ta wewnętrzna powieść o kobiecie, która przez prawie rok leży unieruchomiona wskutek tajemnej choroby, wciąga magicznie. Trochę naciągany ten jej optymizm, ale przy takim facecie to nic dziwnego.
Beznadziejnie robi się, gdy wracamy do narracji głównej - ckliwy Grey w nędznym wydaniu. Do porzygania. Serio, już harlequiny były lepsze. Moda na opisy scen łóżkowych może kiedyś przeminie, a może rozwinie się w dostępne wszędzie porno. Ciekawe.

Nie polecam *----