wtorek, 27 marca 2018

Macocha - Petra Hulova

Petra Hůlová: Macocha

 

Zajebiste!
Są magicy, którzy potrafią o tej książce pisać powieści - patrz: lubimyczytać. Ja tak nie umiem. Po prostu wraz z bohaterką wsiadam do windy jej zakrapianego monologu i jadę wraz z nią bez trzymanki. Strumień jako takiej świadomości, który się z niej wylewa, niesie mnóstwo ożywczego wiatru i odwiecznych pytań, na które nie potrafimy znaleźć odpowiedzi. Ludzie po prostu przestają je zadawać, dzięki czemu jakoś się trzymają.
Doskonale napisana.
Gęsta i gorzka.

Polecam bardzo bardzo *****++

czwartek, 22 marca 2018

bajka o raszce - Ota

Ota Pavel: "Bajka o Raszce"



Nie mam pojęcia, kogo mogą obchodzić losy czechosłowackich sportowców ze zeszłego stulecia. A jednak.
Chyba nigdy nie czytałam tak pięknie napisanej książki. Słowa zdają się płyną źródlanym potokiem, czystym i jasnym, nawet gdy sprawy zdają się trudne i skomplikowane lub beznadziejne, jak to w tamtej epoce bywało.

Polecam najgoręcej *****+

Iwona Żytkowiak - Wszystkie...

Iwona Żytkowiak: "Wszystkie moje zmartwychwstania"



Nigdy nie przeczytałam tak źle napisanej książki. Roi się od błędów. Język jest kostropaty jak bruk na Ząbkowskiej. Metafory emocji proste jak cep.
O dziwo, daje się to wszystko przełknąć, bo od pierwszej strony emocjonalne podejście do tematu stawia nam włoski na rękach na baczność.
Nie cierpię bohaterki - rozmemłana w uczuciach, zwarta w pracy księgowa czy coś w tym guście. Nie walczy, nie porozumiewa się. Istnieje. Zamknięta w traumatycznych przeżyciach młodości wyłączyła się z życia. Swojego, męża, a przede wszystkim córki.
Nie mam zielonego pojęcia, jak można dać się uwikłać w taki związek, choć gdy rozglądam się dookoła, większość par żyje właśnie tak. Straszny obraz zwykłej polskiej rodziny zamkniętej w dbałości o wizerunek; gdy dmuchnąć - sypie się jak domek z kart.

Nie wiem, czy polecam ***--