poniedziałek, 28 listopada 2016

Furia mać!

Sylwia Kubryńska: "Furia mać"













Furia to mało powiedziane. To nie jest zwyczajna, trawiąca nasze społeczeństwo, złość. To nie jest zawiść, zazdrość i nienawiść. To nawet nie jest normalny, ludzki gniew. Nie. To szalona agresja w czystej postaci. Wirujący szał, naszpikowany obłędnym ogniem oburzenia. To taniec prostackiego pieniactwa z wściekłością zdradzonej żony. To irytacja podszyta sarkastycznym wnerwieniem. To rozszalały żywioł słusznie wzburzonej krwi na nasze swojskie polskie społeczeństwo. Na obłudę, zakłamanie, dwulicowość. Na chamstwo, lenistwo, obcość. Na człowiek człowiekowi wilkiem. Na agresję zamkniętą w kolejnym powojennym pokoleniu. Na życie.
Na zagorzałe spory polityczne.
Na mężowskie zdrady.
Na popierdolone układy.
Na wszechogarniający wkurw.
To ferwor szaleństwa doprawiony ironicznym jadem.
Szyderstwo i kpina.
Amok. Szał. Furia.

Z początku mnie zachwyciła. Wyszydza naszą polskość do podszewki. Każdy z nas chciałby tę wściekłość wyrazić, a nie każdemu staje odwagi.
W połowie następuje przesyt agresją... Łakome komórki krwi wysycają się adrenaliną i nie wchłaniają jej w większych dawkach.

Nie skończyłam...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz