sobota, 5 września 2015

Miłoszewski - Gniew

Zygmunt Miłoszewski: "Gniew"

Robię przerwę przed ostatnim rozdziałem, żeby ochłonąć po kulminacyjnej scenie...
Tak mnie wciągnęło, że poszłam spać, ale nie zasnęłam, tylko czytałam dalej. Rano wstałam, właściwie nawet nie wstałam, i od razu do książki, nie zrobiłam dzieciom śniadania i omal nie poszłam na rodzinny zjazd, bo nie mogłam się od niej oderwać. Gdyby nie to, że potomstwo zrobiło śniadanie, laurki dla babci, ubrało się i tupało w drzwiach, to pewnie bym nigdzie nie wyszła.

Nie ukrywam, że o ile "Bezcenny" porwał mnie całkowicie [ale akurat miałam fazę na powieści ze sztuką w tle], to "Domofon" tak mnie rozczarował, że bałam się sięgnąć po kolejną powieść tego autora. Tak, wiem, muszę przeczytać pozostałe, a przede wszystkim obejrzeć filmy, ale to za chwilę.

Trudny temat, trudna fabuła, trudno ofiarom ograniczać się do instytucji sprawiedliwości. Odwieczne pytanie, kiedy dobro zaczyna być złem. Gdzie leży granica, po przekroczeniu której przestaje się być człowiekiem. Dostojewski chyba nie znalazł na to odpowiedzi, więc każdy następny poszukiwacz z góry skazany jest na porażkę. Przeraża coraz młodszy wiek przestępców. Przeraża zło, które siedzi w ludziach, i to zło wcale nie jest takie rzadkie. Pewnie często się z nim spotykamy, ale staramy się go nie zauważać. Może nawet sami nie do końca świadomie stosujemy różne akty przemocy.

Prokurator Szacki, nieco podobny do pana Mocka, chociaż znacznie mniej przeklina i nie włóczy się po spelunkach, od razu przypada do gustu. Niezwykle zabawne żarty sytuacyjne, przy niektórych roześmiałam się w głos
[telefon z laboratorium patomorfologii:
- Mówi dr Frankenstein.
- Bardzo śmieszne.].
Swoją drogą ciekawe, czy ktoś w Polsce nosi takie nazwisko... ;).

Naprawdę świetny kryminał, wspaniale napisany.

Serdecznie polecam *****+

Dopis. 28.12.15. Film jeszcze lepszy :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz