wtorek, 17 lutego 2015

Liczby Charona

*****
Marek Krajewski "Liczby Charona"



Czy to znak naszych czasów, że bez oskalpowania głównego bohatera, połamania mu kości, wybicia zębów lub przynajmniej oddania na niego moczu, żaden kryminał się nie sprzeda? Bez wyuzdanego seksu [50 twarzy Graya już w kinach], bez tortur [cała reszta], nic nie ma szansy na przebicie się? Drastyczna scena, jak i ohydna śmierć jednego z bohaterów czynią dla mnie lekturę zamiast wspaniałej ledwie znośną.
Owszem, stylizacja języka, urbanistyka przedwojennego Lwowa i wątki [psuedo] matematyczne stawiają tę książkę na szczycie moich ulubionych, by tak rzec, pozycji. Świetnie nakreślone postaci czynią powieść żywą i nie pozwalają się czytelnikowi oderwać [niedzielna wanna]. Ale wciąż wolę elegancję kryminałów czterdziestolecia powojennego... 

Syn dziś był na "Carte blanche" z Chyrą w roli niewidomego nauczyciela. Rzeczywiście, nic nie mówił o torturach. Chyba szybko zejdzie z ekranów. 

Mimo to polecam! *****

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz