*****
Przedwczoraj w wannie:
"Szczęśliwi ludzie czytają książki i piją kawę" Agnes Martin-Lugand.
Ona traci wszystko [męża i córkę], a zyskuje... właśnie, co zyskuje? Nie wiadomo, opowieść kończy się w przełomowym momencie. Odzyskuje równowagę.
Czytałam, trochę płakałam [dobrze, że do wanny], kilka razy wypadłam z rytmu [coś zgrzyta w środku, zalatuje telenowelą], ale w zalewie tandetnych romansideł ta niesie nową wartość.
Trochę mi szkoda wątku relacji z rodzicami, które są bardzo trudne i do końca się nie odbudowują...
Polecam. *****
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz