wtorek, 10 marca 2015

Grafficiarze; Arturo Perez-Reverte - Cierpliwy snajper

Arturo Perez-Reverte: "Cierpliwy snajper".

Cierpliwy snajper

I co ja poradzę, jak mam z panem Arturem problem? Albo połykam jego książki, albo nie daję rady czasem nawet zacząć. Chyba z żadnym autorem nie mam takiego kłopotu. Wszyscy są czarno-biali. A mój niemal ulubiony pisarz pozostaje niezwykle zagadkowy.
W niektóre jego utwory wchodzę jak w masło, wręcz nie mogę się oderwać [Tango czy Cmentarzysko Bezimiennych Statków]. Inne są tak przesycone okrucieństwem, że odkładam, zła, że moja nędzna struktura emocjonalna nie pozwala mi tego przeczytać. 
Cierpliwy Snajper nie należy do żadnej z tych kategorii. Świetnie napisana powieść, bez wymyślnych tortur, w dobrym tempie i jak zwykle świetnym językiem. Tylko... chyba temat do mnie nie przystający. Nie znam się na graffiti, nie traktuję go jak sztuki [może ze względu na mało artystyczną postać w naszym kraju], nie fascynuje mnie ono jako wyzwanie do szalonych czynów, nie przemawia do mnie grafficiarski kodeks zachowań, ani ich credo.
Z trudem przebrnęłam przez nudny początek i zrobiłam coś, czego nigdy nie robię - przeskoczyłam na koniec, żeby sprawdzić, czy główna bohaterka dotrze do tajemniczego guru muralowego malarstwa [to oczywiste, że dotrze] i jakie skutki wywoła ich spotkanie. Istotnie, zakończenie zaskakuje [pewnie mniej, gdy się czyta całość - rys Alejandry być może jest bardziej wyrazisty], jednak nie sprawiło, żebym wróciła do opuszczonego środka.
Żałuję.
Polecam tego autora zawsze. Tym, kogo interesuje sztuka grafficiarska, polecam pięciogwiazdkowo, pozostałym - ***--.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz