wtorek, 3 marca 2015

Gin z tonikiem - Germain

"Gin z tonikiem i ogórkiem" Rafaele Germain




Według mnie bardzo myląca okładka, choć drink w ręku tej pani jest bardzo a propos. Właściwie po tej lekturze naszła mnie pragnienie wyprucia esperalu i spróbowania tych cudowności wszelakich, począwszy od curacao [na które od dawna mam ochotę ze względu na kolor - niestety, po zmieszaniu z sokiem pomarańczowym za bardzo przypomina likier miętowy, który BARDZO źle mi się kojarzy] po Fuzzy Navel, a także chętka obejrzenia serialu Degrassi.
Jak to się dzieje, że takie paczki przyjaciół można znaleźć tylko w książkach [lub serialach]? Czemu nie w realu??? Tym trudniej się rozstać z lekturą, gdy wreszcie znalazło się grupkę ludzi, którzy cię zaakceptowali [skoro dobrze się wśród nich czujesz, to chyba cię lubią, don't they?].
Cz naprawdę istnieją ludzie analizujący dogłębnie każdy szczegół każdej rozmowy z każdym człowiekiem? Czy są na świecie trzydziestolatki z szalejącą burzą hormonów niczym u czternastolatki podkochującej się w koledze z ławki?
I czy wreszcie przyjaciele opowiadają sobie o łóżkowych podbojach i trąbią na prawo i lewo, z kim spali, jak spali i gdzie? A potem robią wiwisekcję każdego partnera?
Książkę dobrze się u nas czyta, bo każda Polka o tym marzy? Czy dlatego, że zawsze tęsknimy za wielkim światem [Montrealem?].
Czy wystarczy odrobina ciepła i wirtualne męskie ramię, które otoczy nas bezpieczeństwem...
Nie wiem. Daję cztery za niezgodne z oczekiwaniami zakończenie.
Spędziłam dwa niezwykle przyjemne wieczory i straciłam paczkę przyjaciół.
Rozbita -
id

Polecam ****_

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz