czwartek, 13 lipca 2017

Rudnicka - Granat

Olga Rudnicka: "Granat, poproszę"



Cóż marudzić. Lekko, zabawnie, z pieprzem. Zaczyna się od dupy - istnieje podejrzenie, że ta część potrafi się regenerować jak wątroba.
Parskałam śmiechem. Kropeczek i Kropeczka to jakby Janeczka i Pawełek. Teściowe... nie wiem, na kim oparte, ale nie wyjęte. Nie męczy nawet powtórzony wielokrotnie dowcip o tym, że nie są fobami. Ani homo.
Po poprzedniej pozycji [Świnkach] sięgałam z pewną dozą nieśmiałości. Niesłusznie.

Coś tylko główna bohaterka mało po mężu rozpacza.

Polecam *****

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz