piątek, 1 maja 2015

Jetlag Wiśniewskiego

Michał R. Wiśniewski: "Jetlag"


Nareszcie coś smacznego! Gdy czytam dobry tekst, czuję na języku delikatny smak, ulotny, a zarazem pyszniejszy od wszystkich tiramisu świata. Nie słodycz i nie glutaminian sodu, ale coś tysiąc razy bardziej wyrafinowanego. Dla koneserów.

I ta powieść też chyba raczej jest dla koneserów. Nie każdy odnajdzie się w towarzystwie wiewiórek pijących przez słomkę lub tajemniczych osobników wciśniętych w skinsuit Brada Pitta. Jednak język, prosty, a czasem dosadny, dodaje smaczku niecodzienności. Użycie drugiej osoby l.poj. sprawia, że czujesz się jednym z bohaterów, wplątanym w akcję z dead dropami w tle. Choć nie lubisz sztucznych futer, zżera cię ciekawość, o co chodzi furrysom.

Nieco rozczarowuje zakończenie, gdy właściwie wszystko wraca do status quo. Zadzierzgnięte w trakcie powieści przyjaźnie nie rozwijają się i zostajesz z niczym. Trochę łatwiej wrócić do rzeczywistości po takim porzuceniu.

Pustka pokolenia 30-latków w polskiej rzeczywistości przesianej przez życie wirtualne daje wrażenie obcowania z awatarami, choć wciąż sympatycznymi i niegłupimi. Niemoc, nicość, vanitas szuka resztek vitae w grach realno-niewymiarowych. Całość zadaje pytanie "czemu ludziom jest coraz gorzej", nawet [a zwłaszcza?] gdy wiedzie im się lepiej.

Gorąco polecam *****

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz